Dzień Dziecka jest moim drugim ulubionym dniem w roku (zaraz po dniu bez stanika). Dostaje wtedy dużo słodyczy, zaczynam je jeść i kończy się dzień, ale generalnie jest miło. Na drugi dzień wstaje, w lekkim amoku zaczynam szukać moich słodkości,ale ich oczywiście już nie ma. Jestem zła, poczucie winy miesza się z gniewem. Z jednej strony zastanawiam się gdzie ja byłam gdy pakowałam w siebie 10 tysięcy kalorii, a z drugiej strony chciałabym zrobić to jeszcze raz. W tym roku dzień dziecka został pogrzebany raz na zawsze.Dostałam kosz owoców...Mamo dlaczego? Czy to jakaś aluzja?
Prezent, więc musiałam zrobić sobie sama. Pół metrowa milka z nadzieniem karmelowym, sprawiła, że chociaż na chwilę zapomniałam, że rodzice przestali mnie kochać.
Jestem wielką fanką książki/ filmu Lolita, tytułowa bohaterka miała w jednej scenie podobny komplecik, więc gdy tylko zobaczyłam go w Tally Weijl stwierdziłam, że muszę go mieć!
Dobrałam do tego lakierki i związałam włosy w dwa warkocze. Podobną fryzurę miałam na sobie ostatni raz chyba z 15 lat temu :D
Jak Wam się podobam w takim wydaniu? Dostaliście coś fajnego na Dzień Dziecka?
Czekam na Wasze komentarze!
Kisss Kiss
fot.Joanna Jaśkowiak
buty, komplet- TALLY WEIJL